Okolicę spowijał żółtawy smog, jednak sznur samochodów posuwał się w miarę sprawnie. Na zachodzie obłok smogu jaśniała kula słońca. Uchylił okno i analizował radę Lorraine, która sprowadzała się w sumie do: zabieraj swoje zabawki i wracaj do domu. No tak, ale nigdy nie umieli się odgadać. I jeszcze te aluzje do Alana Graya! Bentz nie myślał o nim od wielu lat. A Lorraine nie zapomniała. Wypatrując swojego zjazdu, zdał sobie sprawę, że jedzie bardzo szybko. Jeszcze tylko kilka kilometrów. Skręcał właśnie, gdy zadzwonił telefon. Spojrzał na wyświetlacz. Montoya. Przyjaciel powiedział mu w kilku słowach, czego się dowiedział, choć nie było tego dużo, nie Ucząc srebrnego chevroleta. Model impala, ten sam, który widział w San Juan Capistrano. Powiedział to zwięźle: – Czyli szukam sześcio, siedmioletniego wozu na rejestracji kalifornijskiej z wiekową przepustką szpitalną. – Nie wiesz, z jakiego szpitala? – Nie, ale pamiętam symbol, to był... – Co to było, do cholery? Nie pamiętał. Po prostu nie pamiętał. – Słyszałem w wiadomościach, że mają tam podwójne morderstwo – zagadnął Montoya. – Bliźniaczki. Ten sam sprawca? – Na to wygląda. – Bentz zacisnął dłonie na kierownicy tak mocno, aż pobielały mu kłykcie. Wyprzedzało go czarne bmw. Montoya słyszał historię dochodzenia w sprawie zabójstwa http://www.efizjoterapeuta.com.pl/media/ – Miło cię widzieć. – Ale co ty... To znaczy, wiem, że dzwoniłeś i że powinnam była oddzwonić, ale nie wiedziałam, że jesteś tutaj, w Kalifornii. – Rozejrzała się nerwowo po parkingu, jakby się obawiała, że ktoś zobaczy, że z nim rozmawia. Wyprostowała się, jakby szykowała się do potyczki z całym światem. A przynajmniej z Bentzem. – Jezu. A... nigdy nie myślałam, że jeszcze kiedyś cię zobaczę. – Chciałbym z tobą porozmawiać – zaczął. – O Jennifer. Wydawało się, że pobladła pod opalenizną i znowu nerwowo rozejrzała się po parkingu. Bramę minęła właśnie furgonetka, z przodu siedziało dwóch mężczyzn. – Tutaj? – Zapraszam cię na kawę. Albo lampkę wina? – Och, nie... – Nagle przypomniała sobie o koleżance. – Sherilou. – Wskazała Bentza ręką, w której trzymała siatkę z książkami. – To Rick Bentz, stary... mąż mojej przyjaciółki.
Kamera rejestrowała każdy ruch O1ivii. Usłyszała odgłosy z góry, a potem potężny silnik obudził się od życia. Podłoga zadrgała. Łódź ruszyła. – O Boże – szepnęła pobudzona do działania. Obeszła klatkę, sprawdziła każdy pręt, choć wiedziała, że nie da rady ich wyłamać. Nie wydostanie się stąd. Sprawdź policyjnych kartotek w ciągu minionego półtora roku. Kolejny ślepy zaułek. Rano zdobędzie jej dane z rejestru uczelni, ale na razie ma związane ręce. W końcu Bentz zostawił nachmurzonego chłopaka w rękach Hayesa i FBI – pewnie go wypuszczą i dadzą mu ogon. Na posterunku nie miał nic więcej do roboty. Jadąc, myślał o zdjęciach, nad którymi pracowali specjaliści LAPD. Biegacz zarejestrowany przez kamerę na molo w Santa Monica wyglądał tak samo jak ten, którego zarejestrowała kamera w jego motelu. Było w nim coś znajomego, miał wrażenie, że powinien umieć wyobrazić sobie jej twarz. Kobieta? Owszem, właściwie byli tego pewni. Sprawdzali zapisy z kamer przemysłowych i kwity z parkomatów w okolicy motelu w czasie doręczenia koperty, nagrama z molo, z którego Jennifer skoczyła do morza, i wszelkie dostępne materiały z okolicy, w której spłonął samochód Sherry Petrocelli. Ale Bentz się nie łudził. Ktoś, kto zabija z taką łatwością, wie, jak uniknąć zdemaskowania.