- Z powodu skandalu? Wypadek z czternastolatkiem?

88 - W czwartki mam wolne - powiedział. - Jeśli nie zdołam dzisiaj, na pewno załatwię to jutro. - Panie Amity, jest pan super! - Cudownie - mruknął zrzędliwie. - Kiedy już zrobiłem wrażenie na kobiecie, okazuje się, że mieszka pięć tysięcy kilometrów ode mnie. Na razie. Rozłączył się, zanim zdołała odpowiedzieć. Wróciła do samochodu. Wyciągnęła raport o wypadku Mandy. Potem wyjęła niedawno kupioną mapę stanu Wirginia. Po czterdziestu minutach znalazła zakręt, na którym doszło do wypadku. Quincy miał rację. Nie po drodze z posiadłości Mary Olsen, nie po drodze z mieszkania Mandy. Właściwie była to zwykła wiejska szosa, która prowadziła znikąd donikąd, wijąc się i skręcając. Zakręt był dość ostry, a na poboczu rosły gęste zarośla i grube drzewa. Między nimi stał słup telefoniczny. Nieopodal znajdował się nieduży krzyż z niemalowanego drewna, udekorowany plastikowymi kwiatami, najprawdopodobniej przez wdowę po 01iverze Jenkinsie. Rainie zaparkowała samochód. Wysiadła i przez dłuższą chwilę stała bez ruchu, czując podmuchy wiatru na twarzy. Na drodze panowała cisza, nie było widać żadnych innych pojazdów. http://www.dubajblog.pl/media/ – Wyjechałam do Portland i spędziłam następne cztery lata, próbując utopić wspomnienia w alkoholu. – A co z jego wozem, Rainie? A sąsiedzi? Nie słyszeli strzału? – Mój sąsiad wyjechał na ryby. W okolicy nie było żywego ducha. – Dobra, ale czy nikt nie zauważył, że Lucas nagle przepadł jak kamień w wodę? Ani tego, że pewnej nocy z szafki na dowody zniknęła strzelba twojej matki, a jakiś czas potem w cudowny sposób pojawiła się tam na nowo? Na to nie trzeba umysłu geniusza. W ciągu paru dni Shep powinien był przeszukać twój dom. Nie ukryłaś nawet dobrze ciała. Rainie milczała. Po chwili Quincy westchnął. – Udał, że nic się nie stało, prawda? Przypomnij mi, żebym nie dawał Shepowi odczuć, że jest mi winien przysługę. – To małe miasteczko, Quincy. I małomiasteczkowe metody policyjne... A one czasem są

i gorliwy. Podczas wtorkowej tragedii z pewnością stanął na wysokości zadania i sprawnie wykonał wszystkie polecenia. Należała mu się pochwała. Ale Rainie wciąż zastanawiała się nad związkami Manna z panną Avalon. Pomimo zmęczenia wyglądał na typowego amerykańskiego przystojniaka. Szczupły. Krótko ostrzyżone brązowe włosy. Niebieskie oczy. Gdyby zatrudnił się w liceum miałby pewnie sporo wielbicielek. A w szkole podstawowej K-8 w Bakersville? Sprawdź czując ten aromat. Kładła się spać z zapachem Quincy'ego. A kiedy budzi¬ ła się następnego ranka, jego zapach znikał i wtedy zawsze była rozczarowana. Wyciągnęła rękę i lekko dotknęła jego ramienia. Poczuła przyjemną w dotyku koszulę i jego ciepłą rękę. Nie odsunął się. Rainie leżała u jego boku. Czekała na coś. Strach. Pola żółtych kwiatów. Spokojnie płynące strumienie. Miejsca, do których uciekała myślami. Prawie cały czas czuła ciepło ciała Quincy'ego na swoim boku. Przypomniała sobie, co czuła w czasie ich wspólnego ostatniego wieczoru. Pożądanie. Prawdziwe, autentyczne pożądanie. Nie sądziła, że jeszcze było ją na to stać. Quincy nigdy by cię nie skrzywdził - powiedziała Kimberly. Rainie wiedziała o tym. Może więc nie rozumiała samej siebie? Ludzie potrafią krzywdzić. Mogą bić pięściami, znęcać się, dręczyć, mogą robić nawet gorsze rzeczy albo umrzeć i zostawić człowieka na pastwę losu.