mordę by dał. Ale pracownikiem jest sprawnym, swoją policyjną robotę zna, a do tego

Niestety, nie były to zwykle węzły, tylko jakieś wyjątkowo przemyślne, pewnie żeglarskie, i tak mocno zaciągnięte, że paznokciami nie dawały się nijak poluźnić. Sądząc z plusku, woda podniosła się już do poziomu ławy. Gdzieś całkiem blisko piszczała mysz, ale Polina nie miała teraz głowy do kobiecych lęków. Gdyby tak wczepić się w węzeł zębami! Skurczyła się, jak tylko mogła, chwyciła mocniej za szmatkę, zatykającą jej usta, pociągnęła w dół i omal nie wywichnęła sobie dolnej szczęki, a do tego jeszcze od szarpnięcia kolnęło ją w pierś coś ostrego. Co to? Druty, druty do wełny. Przecież ma pod koszulką woreczek z robótką! Szybko wsunęła od dołu ręce pod koszulę, namacała torebkę, a wyciągnąć stamtąd jeden z drutów było sprawą chwilki. Teraz podważyć węzeł ostrym, metalowym końcem, pociągnąć, poluźnić... Zimna woda lizała podeszwy i powoli sączyła się do wnętrza trzewików. Jest! Nogi wolne! Rąk co prawda uwolnić się nie uda, ale teraz przynajmniej można je podnieść. Najpierw rozwiązała mocno naciągniętą chustkę i wyszarpnęła z ust znienawidzony knebel. Potem wspięła się na palce i wparła sczepionymi pięściami w pokrywę luku. Ach! Zamknięta na zasuwę. Nawet teraz nie można się wydostać z ładowni! Ale Polina Andriejewna nie rozpaczała długo. Buchnęła na kolana (bryzgi poleciały na wszystkie strony) i zaczęła macać po podłodze. http://www.dragonmc.pl/media/ – Co odpowiedział? – zapytał Quincy. Siedział na krześle obok niej, nienagannie ubrany. Zupełnie jak jej szef, Mitch, przemknęło Sandy przez głowę. – Nie powiedział ani słowa. Tylko wzdychał. Ciężko. Jak... jak ktoś załamany. Potem odwiesił słuchawkę. – To był na pewno Danny? – odezwała się po raz pierwszy Rainie. Stała oparta o parapet w drugim końcu pokoju. Ręce skrzyżowała na piersiach. Miała zapadnięte policzki. Mówiąc szczerze, Sandy nigdy nie wiedziała jej w tak fatalnym stanie. Nie żeby ona sama wyglądała dużo lepiej. Po telefonie Danny’ego chwyciła pierwszą lepszą bluzę. Dopiero potem stwierdziła, że jest poplamiona w kilku miejscach. Błyszczące zazwyczaj jasne włosy były teraz matowe i potargane. Nie wykąpała się, nie mówiąc już o makijażu. Nie miała dość energii, żeby dbać o takie rzeczy. – To był Danny – stwierdziła stanowczo. – Dwa dni temu Shep zmienił nam numer na

o moją koronę! Uzurpatorka! Ryży samozwaniec! Przybyłaś tu specjalnie, by wydrzeć mi tron! O, od razu to zrozumiałam, kiedy cię zobaczyłam tam, na przystani. Takie jak ty tutaj się nie pojawiają, tylko ciche, nabożne myszki, a ty jesteś ognistoczerwony lis, zachciało ci się mojego kurnika! Przy wzmiance o myszkach pani Polina chyłkiem zerknęła na podłogę, ale maleńkie towarzyszki jej niedawnej koszmarnej zabawy widocznie pochowały się przed hałasem i Sprawdź zarobić, a stracą tylko firmy ubezpieczeniowe. – Ale wtedy składki ubezpieczeniowe pójdą w górę, podatki pójdą w górę i znowu odbije się to na całej ludności. – Myślisz zbyt logicznie, Rainie. Dzieciom stała się krzywda. System zawiódł. Trzeba kogoś obwinie. Lata dziewięćdziesiąte niczego cię nie nauczyły? Policja to zawsze pierwszy obiekt ataku i najlepszy kozioł ofiarny. Rainie pokręciła głową. Nie cierpiała prawników. Wszystko komplikowali. I wydawało im się, że pieniądze stanowią panaceum na wszelkie problemy. Nie możesz tylko opłakiwać dziecka, zarób jeszcze na jego śmierci. Podeszła do biurka, trąciła łokciem Sandersa, żeby wyniósł się z jej miejsca i energicznie powróciła do bieżących spraw. – A więc – zaczęła, nie odrywając wzroku od obu mężczyzn – rano spotkałam się w Portland z ekspertami od balistyki i z panią patolog. Sanders, czy jest coś, o czym chciałeś mi