ruszył w stronę Hanover Square. Nie chciał, żeby ktoś domyślił się celu jego wyprawy,

- Niestety nie mogę sobie przypisać zasługi. Rose ma po prostu dryg do tańca, milordzie. - Ach, tak. Pani również jest urodzoną tancerką. - Dziękuję, milordzie. W tym momencie była wyjątkowo wdzięczna losowi za ten talent. Nie mogła odmówić wicehrabiemu, nie robiąc sceny. I tak budziła zainteresowanie gości. - Cała przyjemność po mojej stronie. Podniosła wzrok i zobaczyła, że partner spogląda przez ogromną salę ku lordowi Kilcairnowi. Hrabia stał po ścianą, lecz nie dostrzegał młodych dam, które próbowały ściągnąć na siebie jego uwagę. Nie miała odwagi spiorunować go wzrokiem, ale on chyba wyczuł jej nastrój, bo uśmiechnął się zmysłowo i uniósł brew. Najwyraźniej coś knuł. Nawet nie próbował wyglądać niewinnie. Zakiełkowało w niej pewne podejrzenie. - Milordzie, czy to lord Kilcairn pana namówił, żeby pan ze mną zatańczył? - zapytała, gdy spotkali się przy kolejnej figurze. Na widok osłupiałej miny Ellisa Alexandra skarciła się w duchu za zbytnią śmiałość i brak taktu. Damy nie powinny zadawać tak bezpośrednich pytań, zwłaszcza osobom o wyższej pozycji społecznej. To wszystko wina Luciena Balfoura i jego złych manier. - Ja... na ogół nie trzeba mnie namawiać, żebym poprosił do tańca piękną kobietę, panno Gallant. http://www.dobra-ortopedia.net.pl - Nie zamierzam zaprzeczać - odparł. - Cieszę się, że pani wie. - Doprawdy? - Uniosła lekko brwi. - Chcesz się ze mną zmierzyć? - Być może. Zaśmiała się ponownie. - Biedny chłopiec. Zdrowo zawróciła ci w głowie, prawda? Skądinąd wcale się nie dziwię. Santos zacisnął pięści. Nie chciał pytać, co to ma oznaczać. - Jak się pani dowiedziała? - Od Glorii, ma się rozumieć. Ona w końcu zawsze wszystko mi mówi. Myśli, że wyprowadzi mnie z równowagi. Kiedy się ze mną kłóci, potrafi wykrzyczeć wszystkie swoje sprawki. Wczoraj wieczorem było tak samo. Santos poczuł się tak, jakby ktoś zdzielił go w głowę. - Nie wierzę. Ja i Gloria... - Kochacie się - rzuciła z kpiną w głosie. - Zależy wam na sobie, tak? - Tak. Pokiwała głową z politowaniem.

stał naprawiony! — Oczywiście — odparł zrezygnowany pracownik ob- sługi. Zabrał się do wypisywania zlecenia usługi. — Posta- ramy się zrobić wszystko, co w naszej mocy. Proszę jednak nie liczyć na cud! Gdy Tom nerwowym ruchem ręki składał swój podpis Sprawdź sobą drzwi. Patrzył na nią bez słowa. - Chciałem przeprosić - powiedział w końcu cichym głosem. - P - przeprosić? Odchrząknął. - Tak. Jesteś nauczycielką mojej kuzynki. Na chwilę... pozbyliśmy się hamulców, ale nie miałem prawa wciągać cię w swoje osobiste kłopoty. Nie zrobię tego więcej. Widząc jego sztywną, dumną postawę, doszła do wniosku, że chyba nigdy w życiu przed nikim się nie kajał. Wyczuwała w nim jednak szlachetność, z której zwykle żartował. To ona nim powodowała, kiedy pierwszy raz stanął w jej obronie i później na balu, gdy na jej prośbę zostawił w spokoju Virgila Rettinga. - Skąd wiedziałeś, że tu jestem? - spytała, głównie po to, żeby zyskać na czasie. - Lady Victoria to jedyna twoja znajoma w Londynie, o której wspominałaś. Wrócisz? Teraz zrozumiała. Sądził, że odeszła na dobre albo że miała taki zamiar. Postanowił ją