Julianna usłuchała tego polecenia, ale jej oczy stały się szklane, jakby

Czwartej Ulicy na obrzeżach Georgetown. Mimo słońca wiał mroźny, wilgotny wiatr. Kondor podszedł do raczącego się kawą Toma Morrisa. W okrągłych okularkach i z niewielką łysiną na czubku głowy Tom wyglądał zupełnie niegroźnie, a nawet trochę śmiesznie i poczciwie, lecz tak naprawdę był szefem działu operacyjnego CIA, odpowiadał więc za wszystkie tajne akcje, w tym również za działalność paramilitarną. Wszyscy w Firmie bali się go, świadomi jego siły i przenikliwości. – Cześć, Tom. Morris uniósł głowę. – Siadaj. – Wskazał puste krzesło. – Mamy problemy z Johnem Powersem. – To znaczy? – Zaczął działać na własną rękę. Naraża Firmę. Musimy odzyskać nad nim kontrolę. – Trzeba dać mu więcej roboty. – Łatwiej powiedzieć, niż zrobić. – Ten facet to wyszkolony łowca. – Kondor pokręcił głową. – Nie można zrobić z niego pokojowego pieska. To się nie uda. – Wiesz, że czasy się zmieniły. – Morris spojrzał w przestrzeń. – Nie http://www.divercity.pl – Musisz mi uwierzyć. Policja nic tutaj nie poradzi. John jest silniejszy. Nawet nie będą wiedzieli, co się dzieje. I na pewno się nie podda. Powiedział mi, że musi wszystko uporządkować. Kate przykucnęła przy kanapie i chwyciła telefon, ale Julianna złapała ją za ramię. – Widziałam zdjęcia ludzi, którym poderżnął gardła. Moja matka... – głos jej się zaczął łamać – ona wszystko o nim wiedziała. Nie chciałam jej wierzyć, więc poprosiła przyjaciela z CIA, żeby mi wszystko opowiedział. To on... pokazał mi te zdjęcia. – Zaczęła płakać. – John go zabił. Jego i mamę. I Richarda. To wszystko moja wina. A teraz John zabije Emmę. Kate usiadła na podłodze, a komórka wypadła jej z ręki. Uniosła dłoń do ust.

Richard uśmiechnął się już zupełnie naturalnie, z pełną satysfakcją. – Zawsze mówiłem, że miła z nas para. Ellen zaśmiała się głośno. – Wiem, że brzmi to nieco dziwnie, przecież chodzi o zupełnie obcą osobę, ale musicie zrozumieć, że te dziewczyny również podchodzą do tego bardzo emocjonalnie. Ta pewnie chciała powiedzieć, że podoba się Sprawdź SZÓSTY – Masz coś dla mnie? Tom Morris nie musiał się bawić z Kondorem w żadne grzecznościowe wstępy i z miejsca zadał najważniejsze pytanie. Siedzieli na ławce w holu głównym zatłoczonej Union Station w Waszyngtonie. Ludzie spieszyli się do pociągów. Pełno tu było zarówno osób dojeżdżających do pracy, jak i turystów, a nawet biznesmenów. Ich głosy rozchodziły się po całym holu, odbijając się od ścian i wspaniałego, beczkowego sklepienia. – Nie za wiele – odparł Kondor, strząsając okruch ciastka, który opadł na jego spodnie. W sklepiku piętro niżej sprzedawano najlepsze na świecie ciastka z czekoladą i kupił ich cały tuzin. Podsunął torebkę Morrisowi.