w domu - wyjaśnił Jack.

To dziwne. Nawet bardzo dziwne. I niepokojące. Najwyższy czas dowiedzieć się, o co w tym wszystkim chodzi. Kate siedziała na kanapie w salonie i karmiła córkę. Uniosła wzrok, kiedy usłyszała go na schodach. Dopiero wtedy zauważył, że jest całkowicie wyczerpana. Tak fizycznie, jak i psychicznie. Wyglądała blado i miała cienie pod oczami. Wystarczyłby byle wiaterek, żeby zwalić ją z nóg. – Jak widzę, przeżyłaś ciężkie chwile. Jej oczy zaszkliły się łzami. – Tak, bardzo ciężkie. – Jesteś głodna? – A gdy przecząco potrząsnęła głową, dodał: – To może napijesz się wina? – Tak, dziękuję... Dziękuję, Luke. Nalał jej kieliszek i postawił obok, a ona kończyła karmić córkę. Nie chciał jej poganiać, nie próbował nawet nawiązać rozmowy. Tylko czekał, patrząc, jak Kate delikatnie obchodzi się z Emmą. To dziecko mogłoby być jego. A Kate jego żoną. Ta myśl obudziła w nim skrywaną długo tęsknotę. Być blisko niej. Zostać ojcem. Spojrzał w bok, starając się o tym zapomnieć. http://www.deskatarasowa.info.pl koło trzeciej nad ranem. Wraz z kochankiem, personalia nieustalone. Strzał w głowę z bliskiej odległości. Sprawa otwarta. – To wszystko? – Tak, chociaż powinno być więcej. – Porucznik zmarszczył brwi i jeszcze raz przeczytał wszystkie informacje. – Nie ma nic o dowodach rzeczowych , przesłuchiwaniu świadków i tak dalej. Pewnie ktoś zapomniał wpisać to do komputera. Chce pan, żebym sprawdził w segregatorze? – Nie, wystarczy. Ale chciałem pana prosić o jeszcze jedną rzecz. – Tak? – Data i czas śmierci Jacobsona. Sims ponownie obrócił się do komputera i szybko wpisał nazwisko senatora. – Szesnasty listopada zeszłego roku. Koło trzeciej nad ranem. Myśli

spodoba. W razie jakichkolwiek problemów, proszę dać mi znać. – Dziękuję, jestem pewna, że wszystko będzie bez zarzutu – wymamrotała z uśmiechem i pomyślała, że jeszcze nigdy w życiu nie mieszkała w takim wspaniałym hotelu. Dzieci pragnęły natychmiast obejrzeć jej pokój, jednak Theo Sprawdź - Nie, nie możesz jej obudzić - powiedział Jack smarując grzankę dżemem. - Ale już prawie dziewiąta. Nie obejrzy filmu. Jack zaśmiał się i podał Darrenowi grzankę. - Coś mi się wydaje, że panna Compton przeżyje bez filmu. - Jak było wczoraj? - Jack zwrócił się do całej czwórki. - Chyba w porządku - odparł Mały Jack wycierając rękawem kakaowe wąsy. - Nauczyliście się czegoś? - Na przykład? - Na przykład dobrych manier, do jasnej ciasnej!