latach. Nagle koszty zaczeły przewy¿szac przychody. Sama

poradzisz. - Spojrzał na Marle tak, ¿e jej serce zabiło mocniej. Przypomniała sobie, jak niewiele brakowało, ¿eby go pocałowała. - Złapie cie pózniej - powiedział Nick. Marla patrzyła na niego przez chwile. Czuła sie dziwnie osamotniona. Ale to przecie¿ głupie. Nierozsadne. Irracjonalne. Alex jest jej me¿em. To, ¿e Nick uratował jej ¿ycie, nie jest niczym szczególnym. Zrobiłby to dla ka¿dego. A to, co zaszło w jego samochodzie, było wynikiem traumatycznych prze¿yc tego wieczora. Niczym wiecej. Zgadza sie? Nick spojrzał na nia. Przez chwile patrzył jej w oczy, po czym zwrócił wzrok na brata. - Chyba masz racje, Alex. Skoro i tak tu siedze, moge sie równie dobrze wprowadzic do domu. - Dlaczego zmieniłes zdanie? - spytał Alex. Marla sama nie wiedziała, co myslec o tym, ¿e bedzie mieszkała pod jednym dachem z tym człowiekiem. Nick usmiechnał sie szeroko, błyskajac oslepiajaco białymi, równymi zebami. - Po prostu mysle, ¿e ju¿ czas - skłamał gładko. http://www.deskatarasowa.biz.pl - Myslisz, ¿e ktos mo¿e spróbowac nas skrzywdzic? - spytała, pocierajac dłonmi ramiona, zrobiło jej sie zimno. Pomyslała o Charlesie Biggsie, człowieku, którego nie znała, a który przez nia rozstał sie z ¿yciem. - Szczerze mówiac, nie wiem, co o tym myslec - przyznał Alex, a Marli przypomniała sie postac widziana w oknie. - Wydaje mi sie, ¿e dzisiaj widziałam kogos w domu. Alex odwrócił sie do niej gwałtownie. - Kogo? - Nie wiem. Tłumaczyłam sobie, ¿e to pewnie ktos ze słu¿by albo ¿e wyobraznia płata mi figle. Byłam w ogrodzie i nagle odniosłam wra¿enie, ¿e jestem obserwowana. Spojrzałam na dom i ktos tam był w oknie, ale nie mogłam rozpoznac...

213 na schodach ani czyjegos przyspieszonego oddechu, ani szczekania Coco, zaniepokojonej obecnoscia intruza. Nie usłyszysz wystrzału rewolweru ani brzeku tłuczonego szkła. Spójrz prawdzie w oczy, Marla. Ponosi cie wyobraznia. Nikt nie zaczaił sie tu w złych zamiarach. Nikt nie czyha na Sprawdź - Bzdura. Obaj to wiemy. Teraz czekaj, a¿ sie z toba skontaktuje. Wtedy zrobisz, co do ciebie nale¿y, a ja ci za to zapłace. - Lepiej, ¿ebys to zrobił. Bo jesli nie zobacze pieniedzy, jesli bedziesz próbował nawiac, ja opowiem policji i gazetom prawdziwa historie. O tobie i twoich grzeszkach, które tak bardzo starasz sie ukryc. Wszystko, co zrobiłes, zostało udokumentowane, amigo, wszystko. Łacznie z tym gównem w Cahill House. Starczy tego, ¿eby wsadzic twoja dupe do pierdla. Wiec lepiej nie próbuj ¿adnych numerów. Rzucił słuchawke i podniósł kołnierz. Znad oceanu wiał zimny, porywisty wiatr. Co za dupek. Poczekaj, ty draniu. Minał kilka przecznic, przebiegł przez ulice tu¿ przed