Cały czas musiał się czymś zajmować, bo inaczej jego

tylko kolejnym dopustem bożym. Ale ja miałem tylko ją i wiedziała o tym, więc starała się postępować najlepiej jak mogła w tej sytuacji. Po jakimś czasie jej gniew minął i znów zaczęła normalnie żyć. – Ja nigdy nie czułam gniewu – powiedziała Lucy. – Owszem, czułaś. Milczała. – Colin zostawił cię z dwójką dzieci i życiem, które ci się nie podobało. Potem twoi rodzice wyprowadzili się do Kostaryki właśnie wtedy, gdy najbardziej ich potrzebowałaś. A z Jacka Swifta nie miałaś żadnego pożytku. Zagrzebał się we własnej rozpaczy, w swojej pracy, ideach i koncepcjach na to, jak powinnaś wychowywać jego wnuki. – Sebastian przerwał, ale gdy Lucy nie zaprzeczyła, nie zaczęła prostować jego słów ani nie odesłała go do diabła, mówił dalej: – Gdybym przyjechał na pogrzeb albo spotkał się z tobą później, to chciałbym przyjąć ten gniew na siebie. – Szkoda, że nie mogłeś tego zrobić – powiedziała cicho. – Bardzo wtedy potrzebowałam zrzucić go na kogoś. Chyba i tak http://www.deska-elewacyjna.com.pl stojącego na wprost niej Federica. Powinna się domyśleć, że Jennifer i Antony poproszą R S go na ojca chrzestnego. Ona i Federico zostali chrzestnymi rodzicami Enza. Na zawsze będą ze sobą związani, choćby symbolicznie. Dobrze, że nie ma zwyczaju, by chrzestni wspólnie wychowywali niemowlę. Nie chciała rozpamiętywać tego, co powiedział, gdy spotkali się w kościele. Choć organy grały głośno, ona i tak doskonale słyszała. Pochwalił jej bladoróżową sukienkę i pantofelki na obcasach. Wszystko pożyczone, rzecz jasna. Napomknął też, że Paolo i Arturo nie mogą się doczekać, by spotkać ją na uroczystym przyjęciu wydawanym w pałacu

wrócić do normalnego życia. Jej fiołkowe oczy wręcz błagały, żeby nie robił wielkiej sprawy ze zwykłego przyjęcia. - Zaproszę ich - burknął. - Dziękuję. Chociaż raz ją uszczęśliwił i poczuł, że lżej mu Sprawdź - Szukam człowieka, który zamordował mojego brata. Z trzaskiem zamknęła książkę. - Wiedziałam! - Tak, ale nie wyciągaj pochopnych wniosków. W jej fiołkowych oczach nadal malowała się podejrzliwość. - Dlaczego tak długo zwlekałeś z powrotem do Londynu, skoro chciałeś, żeby stało się zadość sprawiedliwości? - Nie mogłem wrócić. A ten, kto zabił Thomasa, chyba sądzi, że mu się udało uniknąć odpowiedzialności za tę zbrodnię. Nie chcę na razie wyprowadzać go z błędu. - Dlaczego udawałeś pijanego? I kim są trzej