zapomniał o wszystkim, zniewolony bliskością jej ciała. Do licha, wcale

się kropelki białej piany, jak u psa. Mówiąc, pluł. Ciągle jednak trzymał się w bezpiecznej odległości. Dane postąpił krok naprzód. - Jesteś świrnięty - warknął. - Nikt z nas nie podrzucił ci tych ryb. A jeśli będziesz groził mnie albo Kelsey... Dane nie skończył, gdyż Latham wrzasnął: - Słyszycie!? Słyszycie, co powiedział! On mi grozi! Nie waż się zbliżać do mnie i do mojego domu. Wy wszyscy trzymajcie się ode mnie z daleka! Odwrócił się i uciekł. - Jezu - powiedział Larry. - Przecież nie będziemy jeść w tym smrodzie - jęknęła Cindy. - O co w tym wszystkim, na Boga, chodzi? - Zjemy w domu - zaproponował Dane. - Zanieście jedzenie do środka, a ja pozbieram te ryby. - Człowieku, one są obrzydliwe - zauważył Larry. - Idźcie do domu. Wezmę jakieś torby i je http://www.cyklinowaniewarszawa.net.pl - Nie wszystko jest tym, czym się wydaje - przypomniała jej Maggie. - Moim zdaniem powinnaś teraz wracać do domu i nie wychodzić stamtąd. - Wiesz, że nie mogę. Nie wierzę w twoje rewelacje, ale obiecuję uważać na siebie. - Najlepiej trzymaj się z daleka od Bryana McAllistaira. Dobrze? - To będzie trudne, skoro mieszka w moim domu. - W takim razie poproś, by go opuścił. Jessica spuściła oczy w poczuciu winy i zarumieniła się po same uszy, - O nie! - jęknęła Maggie. - Ty go nie wyprosisz. Ty z nim sypiasz! - Tak - przyznała się po chwili Jessica. - Jest w nim coś takiego... - urwała, nie wiedząc, jak ująć w słowa to, co czuła. - Ale przynajmniej bądź bardzo ostrożna. Tylko o to proszę. Jessica wstała, przyjaciółka odprowadziła ją do drzwi.

żeby pilnował domu. - Tak, to możliwe. Szukają teraz Lathama - zgodził się Dane. - Przepraszam na chwilę, zatelefonuję. - Poczekaj. Musimy wznieść toast, za Sheilę. Powiedzieć jej, że ją kochaliśmy, niezależnie od tego, jakich grzechów się dopuściła. Sprawdź zakradła się do tego miejsca, nie przypuszczając ani przez chwilę, że ktoś będzie potrzebować pomocy, przez co może pokrzyżować jej szyki. Nie miała wyboru. Wyskoczyła z kryjówki, porwała dziecko w ramiona, ktoś rzucił się ku nim, Jessica prawie obudziła się ze strachu, wizja zaczęła się rozwiewać. Po chwili wróciła, tym razem Jessica pędziła na koniu, ścigana przez prześladowców, ale robiła już niebezpieczniejsze rzeczy... - Giń! - wrzasnął ktoś za jej plecami. Usiadła gwałtownie na łóżku i rozejrzała się dookoła, drżąc na całym ciele, nasłuchując, ale w domu panowała zupełna cisza. Nie miała pojęcia, co sprowadziło te koszmarne sny, tak przerażająco realne. Nadal zaniepokojona, wstała i wyszła na balkon, znowu długo nasłuchując. Nad