Zapiął rozporek i wyjął nóż sprężynowy. Otworzył go ze świstem i

– Och... – westchnęła zaskoczona i wzdrygnęła się odruchowo na widok jego zwalistej postaci, zagradzającej jej drogę. – Mam nadzieję, że pana nie obudziłam. Wydało mi się, że usłyszałam płacz jednego z chłopców. Poczuła od niego wstrętny odór whisky i ogarnął ją dobrze znany lęk. Spróbowała prześliznąć się do swojego pokoju. – Nie uciekaj... – wybełkotał. – Podobasz mi się, Lily... Od początku mi się spodobałaś. Tylko że ty chyba mnie nie lubisz. – Przysunął się bliżej. – Moglibyśmy się zabawić. Nie jesteś wstydliwa, co? Taka ładna dziewczyna musi być bardzo doświadczona w łóżku... Łypnął na nią pożądliwie. Wiedziała, że nie uda się jej dotrzeć do siebie i zerknęła rozpaczliwie na drzwi pokoju Thea. Gotowa była w ostateczności wpaść tam i obudzić go, żeby tylko jakoś wywikłać się z tej sytuacji. Oliver dostrzegł jej spojrzenie i uśmiechnął się leniwie. – Thea wezwano do szpitala do nagłego przypadku – oznajmił z satysfakcją. – Powiedział, że wróci dopiero rano. – Ujął ją pod brodę. – Podobasz mi się – powtórzył głupawo. Serce podeszło jej do gardła. Pchnęła go pięściami w pierś. – Jak śmiesz? – wydyszała. – Odsuń się ode mnie! http://www.csf.net.pl/media/ - Już chciałam zaczynać, ale nie mogłam znaleźć papieru, bo w szufladzie był taki bałagan. - Malinda wysunęła rzeczoną szufladę. Wszystkie rzeczy w środku zostały posortowane i ułożone w wojskowym porządku. Ta kobieta jest niemożliwa, pomyślał Jack. Ale potrzebuję jej. I choć znakomicie wiedział, że już nigdy nie znajdzie żadnej rzeczy w swym gabinecie, zdobył się na uśmiech. - Dobra robota. Ale co z twoim tekstem? - Już zaczynałam pisać, kiedy zauważyłam tę biedną roślinę. Czy ty ją w ogóle podlewasz? - Pani 0'Grady tym się zajmowała. - Rozumiem - uśmiechnęła się Malinda. - A więc

Poczuł gniew. Chciał, żeby sobie poszli. Z jednego prostego powodu - że nie może do nich dołączyć. Widok Laury rozmawiającej z nimi z takim ożywieniem, sprawił, że jego izolacja stała się jeszcze bardziej bolesna. Do licha, ależ ona jest piękna. Trzech mężczyzn przy stole patrzyło na nią tak, jakby byli zauroczeni. Gdy odwróciła się, Sprawdź pokaże nam, jak się je podrzuca i przewraca. – Polecą wysoko aż do sufitu! – zawołał Tom-Tom. – Widzę, że pozyskałaś sobie całą trójkę – rzekła z uśmiechem Beatrice. – Theo miał mnóstwo szczęścia, że cię znalazł. – Być może – wymamrotała. – Ale niedawno poprosił, żebym wyszukała na moje miejsce kogoś na stałe. – Widząc zdziwioną minę Bei, pośpiesznie zmieniła temat: – Jak się czuje twój mąż? Przykro mi, że musiał pójść do szpitala na badania. Starsza kobieta wzruszyła ramionami. – W naszym wieku to się zdarza. Ale jestem pewna, że Joe z tego wyjdzie. Jego ojciec dożył dziewięćdziesięciu dziewięciu lat! Posiedziała jeszcze kilka minut, a na odchodnym rzekła serdecznie: