W końcu wyruszyli, ale Lucy nadal nie była pewna, czy

Gdyby chciała teraz zadzwonić na policję, nie mógłby jej powstrzymać. Włączyła wentylator pod sufitem i wyszła. Jeszcze przez chwilę nasłuchiwała przy drzwiach, ale Sebastian nie poruszał się. Gdyby próbował wstać z łóżka i znowu upadł, zostawiłaby go na podłodze. Nie miała już więcej siły. Poszła na górę. Madison i J.T. czekali na nią w gościnnym pokoju. Był skromnie umeblowany, z oknem wychodzącym na podwórze przed domem. – Jak się czuje Sebastian? – zapytała Madison. – Dojdzie do siebie. To był paskudny upadek – odrzekła Lucy. Wysunęła żółte krzesło spod starej maszyny do szycia Daisy i usiadła. – Madison, gdy byłaś dzisiaj w lesie... czy nie spotkałaś nikogo? – Nie. Lucy znieruchomiała. Instynkt rodzicielski mówił jej, że dziewczyna coś ukrywa. – Na pewno? – Na pewno. http://www.cleverkidsnursery.pl nieco poprawiło mu humor. - O co chodzi? - Eee... przybyli goście lady Althorpe. - Jacy goście? - O, nie! - wykrzyknęła Victoria i popędziła do sypialni. - Sam przekażę wieść markizie - powiedział Sinclair i zamknął słudze drzwi przed nosem. Ruszył do apartamentu żony. Victoria w panice miotała się po garderobie. - Kogo zaprosiłaś na kolację? Aż podskoczyła na dźwięk jego głosu. - Chciałam cię uprzedzić i spokojnie wszystko

– Wcale tego nie chcesz. Wolałabyś, żebym wyrównał także i twoje rachunki z Jackiem Swiftem. Ty też chcesz, żeby odcierpiał za to, że cię upokorzył. – On nie... nie był przygotowany na tak daleko posuniętą intymność, i to wszystko. Po prostu się przestraszył. – Aha, przestraszył się. Sprawdź pańskich usług. Złożyłem propozycję, ale zrobię, jak pan zechce. Gospodarz usiadł powoli, nadal spoglądając na niego groźnym wzrokiem. - Spodziewał się pan, że wyzwę pana na pojedynek, żeby bronić honoru córki? - Oczywiście, że nie, bo nie chciałbym pana zabić. Myślałem raczej o publicznych przeprosinach. - To może uratowałoby reputację pańską, ale nie mojej córki. Hrabia umilkł, mierząc go badawczym spojrzeniem. Sinclairowi nie podobał się wyraz zamyślenia na jego twarzy ani kierunek, w jakim zmierzała