to niezwykłe porozumienie, niesamowitą więź, jaka

– Zdawało mi się, że coś słyszałam. – Mnie też – odrzekł cicho Sebastian. Drogą nadjeżdżał jakiś samochód. Sebastian wdrapał się po zboczu kilka metrów wyżej i przykucnął za krzakiem. Nie był to samochód Barbary ani czarna limuzyna Platona. – Widziałeś, kto to? – zapytała Lucy, która stała niżej. Sebastian zszedł do niej i wsunął jej w dłoń należącą do niej komórkę. – Mowery. Lucy, on ma Jacka. Zawiadom miejscową policję. Powiedz im, że prawdopodobnie mają do czynienia z porwaniem senatora. Niech się skontaktują z policją na Kapitolu. – Jack... czy on wyglądał...? – Siedział na fotelu pasażera. Wyglądało na to, że jest cały i zdrów. – Czy mam zawiadomić Platona? – Jeśli jeszcze nie wyjechał. A jeśli już go nie ma, to idź na posterunek albo do przyjaciół i nigdzie się stamtąd nie ruszaj. To znaczy, absolutnie nie ośmielam się ci rozkazywać, co masz robić – dodał z wisielczym humorem. http://www.chili-pizza.com.pl Podniosła wzrok na Pierce'a. - Słucham? Uniósł ciemne brwi i popatrzył na nią niedowierzająco. - Naprawdę uważasz, że jestem taki niewzruszony? Wpadła w panikę, zabrakło jej słów. Czyżby naprawdę powiedziała to na głos? Była wytrącona z równowagi, to prawda, ale żeby aż tak się zapomnieć? Mówić coś głośno, zupełnie nie zdając sobie z tego sprawy? Na to wygląda. Jego przepięknie wykrojone usta, których

wspomnienie niedawnych upojnych pocałunków. Spróbowała się skupić. - Nawet marny psycholog doszedłby do wniosku, że twoja siostra szukała kogoś, kto przypominał jej ojca. Sprawdź drugi brzeg rzeki, ale był pewien, że ci idioci ruszyliby za nim. Napił się wody z manierki, zdjął kapelusz i polał sobie głowę. Tęsknił do prysznica. Powietrze było nagrzane i pełne kurzu. Panowała susza. Miał nadzieję, że ci w dżipie mają ze sobą wodę, bo nie zamierzał się z nimi dzielić. W najgorszym wypadku mogli się napić z rzeki. Dżip był coraz bliżej. – Spokojnie – powiedział Sebastian do konia, który jednak nie wydawał się zaniepokojony ani nawet zgrzany. Samochód zatrzymał się jakieś dwadzieścia metrów od niego i wyskoczył z niego mężczyzna. – Pan Redwing? Sebastian skrzywił się. Fakt, że mężczyzna zwrócił się do