- Cholera - zaklał cicho i wyciagnał dyskietke z

- Swietnie. Zjadłabym konia z kopytami. - Na mysl o jedzeniu Marli zaczeło burczec w brzuchu. Pierwszy prawdziwy posiłek, odkad usunieto jej druty z ust. - A gdzie jest Cissy? - Miała dzis lekcje jazdy konnej. Lars ju¿ po nia pojechał. Powinni byc tu lada chwila. - To dobrze, bo chciałabym z nia porozmawiac. Powiedz jej o tym, prosze, jesli pierwsza sie z nia spotkasz. - James znowu zaczał marudzic i Marla zabrała go do kuchni, gdzie szybko odszukała butelke i od¿ywke dla niemowlat. 361 Kucharka Elsa stała przy gazowych palnikach, drewniana ły¿ka mieszajac sos ¿urawinowo-pomaranczowy. W stojacym obok garnku dochodziły ziemniaki. Miedziane rondle i przybory kuchenne z nierdzewnej stali połyskiwały na półkach, z belek stropowych zwieszały sie wiazanki aromatycznych ziół, a w całym pomieszczeniu unosił sie zapach pieczeni wieprzowej. Marla poczuła, ¿e slinka napływa jej do ust. Rosa wyciagała naczynia z wielkiej zmywarki, a http://www.centrumrozwojumozgu.pl/media/ - Nie - wyszeptała i Shelby pękło serce. - Ale przecież zawsze chciałaś poznać swoją matkę. Zrozpaczona dziewczynka wygięła wargi w podkówkę i zaczęła szlochać, szybko mówiąc po hiszpańsku. - Nie, nie, ona jest twoją matką, ale nie... - Maria pochyliła się i przytuliła Elizabeth jeszcze mocniej, cały czas mówiąc do niej po hiszpańsku. Shelby serce się krajało i gdyby nie wsparcie Nevady, pewno ugięłyby się pod nią nogi. - No już cicho, cichutko - uspokajała Maria; Shelby w końcu wydostała się z objęć Nevady. - Wiem, że jest ci ciężko - odezwała się do dziewczynki. Uklękła i patrzyła dziecku w oczy. - Bardzo ciężko. Wszystkim nam jest ciężko. Ale uwierz mi, nie zrobię niczego, co mogłoby cię zaboleć albo sprawić, że czułabyś 185 się źle. Kocham cię, Elizabeth, i... - Isabella - zapłakała dziewczynka. - Tak, tak, Isabella. - Powoli, żeby jej nie przestraszyć, Shelby przytuliła ją. Dziewczynka była sztywna jak manekin. - Jakie imię zechcesz. Ja... - wzruszenie ścisnęło jej gardło, oddychała z trudem. - Chcę tylko, żebyś wiedziała,

piescił i głaskał, rozpalajac ja do białosci. Marla miała wra¿enie, ¿e jej skóra płonie, ¿e całe jej ciało stało sie jednym wielkim bólem po¿adania. Kiedy przesunał wargami po jej policzku, pod Marla ugieły sie kolana. Zamkneła oczy, odrzuciła głowe do tyłu i pozwoliła mu całowac swoja szyje i ramiona. Jej serce biło mocno i Sprawdź pokojówka i pewnie ta osoba do opieki nad pania, kiedy sie ju¿ pojawi. - Osoba do opieki? - powtórzyła Marla. - Pan Cahill wynajał pielegniarza. Ma byc do pani dyspozycji dwadziescia cztery godziny na dobe. - Do mojej dyspozycji? 127 Carmen skrzywiła sie i przewróciła ciemnymi, wyrazistymi oczami. - Chyba nie powinnam była tego mówic. - Nie, wszystko w porzadku. Dowiedziałabym sie predzej czy pózniej. - Podeszły do windy. - Powiedziałas „pielegniarz'? Carmen wyciagneła reke i weszła za Marla do windy