gniewnym tonem.

wachlarzem z kości słoniowej. - Zaraz się tu udusimy. - Najlepiej oszczędzać powietrze, nie mówiąc za dużo, ciociu Fiono - powiedział cicho Lucien. - Jak śmiesz! Alexandra cieszyła się w duchu, że hrabia poprzestaje na dogryzaniu ciotce. Sama nie czuła się na siłach, żeby znosić jego zaczepki. Od poprzedniego ranka prawie jej nie dostrzegał, ale wiedziała, że przez cały czas uważnie ją obserwuje. Trzymając się z tylu, jak przystało guwernantce, uniknęła bezpośredniego powitania z lordem i lady Hargrove. Odetchnęła z ulgą, kiedy ruszyli do salonu. W progu stanęła jak wryta. - Och, jak wspaniale! - wykrzyknęła Rose, chwytając ją za rękę. - Spójrz, otworzyli salę balową i wynajęli orkiestrę! Nie wiedziałam, że będą tańce. Podczas gdy dziewczyna paplała z podnieceniem o balonach i serpentynach, Alexandra rozejrzała się po zgromadzonych. Na kolacji u Howardów goście należeli do niższych sfer towarzyskich i na earla księcia Kilcairn Abbey patrzyli z wyraźnym respektem i podziwem. Dzisiaj było inaczej. Gdyby miała skłonność do omdleń, na widok księcia Wellingtona rozmawiającego z następcą tronu osunęłaby się na podłogę. Choć twarze innych osób zebranych w pokoju wydawały się jej obce, na pewno rozpoznałaby nazwiska. - O, Boże - szepnęła, przysuwając się nieco do Luciena Balfoura. http://www.centrumrozwojumozgu.pl Coraz ciekawiej. - Załóżmy się więc. Rozdam karty. Jeśli dostanę wyższą, zdradzisz mi swój mały sekret. - A jeśli ja wygram? - Weźmiesz setkę Cookseya. Lucien był sześć lat starszy od Roberta i miał dużo więcej tajemnic do ukrycia. Nim zdążył policzyć do pięciu, wicehrabia wyrwał mu talię z rąk i rzucił ją na stół. - Ja pierwszy - powiedział i sięgnął po kartę. - Dziewiątka trefl. Hrabia uniósł brew i wziął kartę z samego wierzchu. - Walet pik. Wicehrabia spiorunował go wzrokiem, po czym odchylił się na oparcie krzesła i skrzyżował ramiona na piersi. - Nie powinieneś się zakładać, Robercie. Mów.

błąd. Dał im możliwość odmowy. Winę od razu zrzucił na Alexandrę Gallant. To przez nią stal się taki uprzejmy wobec młodych osóbek, wręcz ugrzeczniony. Postanowił działać, zanim uciekną. - Panno Perkins, z pewnością zostawiła pani dla mnie kadryla. A panna Carlton walca. - Ale... Tak, milordzie - pisnęła panna Carlton i jeszcze raz dygnęła. - Doskonale. Panno Perkins? Sprawdź Zazwyczaj żartowali z nią, puszczali oko. Koniec, pomyślała ze ściśniętym gardłem. Wszyscy wiedzą, że jest kłamczucha, że to przez nią pani Cooper została zwolniona. Przestali ją lubić. Myślą, że jest złą, przewrotną dziewczyną. Wpatrywała się w swój talerz i myślała o Dannym, o tym, jak patrzył na nią poprzedniego dnia. Był jej przyjacielem. On nigdy by nie skłamał, żeby ratować własną skórę. Zdradziła go, zawiodła jego zaufanie. Zwiesiła smutno głowę, wspominając, jak bawili się razem, jak rozweselał ją swoim uśmiechem, kiedy była smutna. A pani Cooper? Kochana pani Cooper, która zawsze miała dla niej coś do jedzenia, ile razy mama za karę nie pozwalała jej siadać do stołu? Która podsuwała różne smaczne kąski i zabronione przez mamę łakocie? Była tak zrozpaczona, taki straszny przygniatał ją ciężar, że niemal nie mogła oddychać. Tęskniła za panią Cooper, chciała, żeby Danny znowu był jej przyjacielem. Po policzku spłynęła gorzka łza, po niej następna. Źle postąpiła. Nie powinna była kłamać. Poprosi mamę, żeby obydwoje, Danny i jego babcia, wrócili. Usłyszała głos matki w holu, jak wracała z porannej mszy. Szybko otarła łzy. Kiedy mama dowie się, jak wygląda prawda, na pewno zmieni zdanie. Nie będzie już złościć się na panią Cooper ani obwiniać Danny’ego. Wyprostowała się. Danny nie zrobił przecież nic złego, jego babcia tym bardziej. Mama to zrozumie i przyjmie biedną gospodynię z powrotem. Nie może jej przecież karać za błędy własnej córki. Trzeba tylko zdobyć się na odwagę i powiedzieć mamie prawdę. Przypomniała sobie, jaki wyraz miała twarz Hope poprzedniego dnia i zaczęła się trząść ze strachu. Czuła jeszcze na skórze bolesne pociągnięcia szczotki, słyszała ostre oskarżenia, bezwzględne słowa mówiące o Szatanie i Piekle. A jeśli mama znowu ją ukarze? Skuliła się w krześle, jakby chciała stać się niewidzialna. Może powinna o wszystkim opowiedzieć tacie, a on porozmawia z mamą, albo sam przyjmie na powrót panią Cooper? Tak, ale wczoraj rodzice strasznie się pokłócili. Tata krzyczał coś o rozwodzie. Gloria zacisnęła z całych sił powieki. Co pocznie, jeśli rodzice naprawdę się rozstaną? Wiedziała, jak to jest: będzie musiała zamieszkać z mamą. Jak to wytrzyma?