Znalazłem twojego lekarza. - Głos Bena Levinsona brzmiał tak, jakby dochodził z sąsiedniego pokoju, a nie z

Podniósł głowę, a ona całowała jego piersi, wodząc rękami po plecach. Polizała ukryty w gąszczu sprężystych włosków sutek. Znowu jęknął, a potem wplótł palce w jej włosy i odchylił jej głowę do tyłu, żeby mogli sobie patrzeć w oczy. - Co jest w tobie takiego? - zapytał, kiedy podmuch wiatru potargał mu czuprynę. - Dlaczego nie mogę przestać? - Dlaczego ja nie mogę? - Mówię poważnie, Shelby. To jest chore. - Absolutnie. - Emocjonalne samobójstwo. - Tak. Puścił jej włosy. - Ty się nie przejmujesz. - Bardzo się mylisz - powiedziała z westchnieniem; liście drzew zaszumiały, zagłuszając ciche rżenie konia i bicie jej serca. - Ja się przejmuję, Nevada - wyznała. - Aż nazbyt się przejmuję. Właśnie na tym polega mój problem. - Ja mam chyba taki sam problem - odparł. Nie miała odwagi mu uwierzyć, nie chciała znów zanurzyć się w otchłani smutku i bólu, a jednak nie mogła przestać go kochać. Nie odrywając spojrzenia od jej oczu, mocno ją pocałował. Kiedy ściągnął jej koszulkę i szorty, jego szorstkie, stwardniałe dłonie budziły w niej dreszcz rozkoszy. Dla miliona powodów powinna go odepchnąć, lecz ona zlekceważyła je i napawała się dotykiem wysportowanego, męskiego ciała. Całował i pieścił ją całą, aż dostawała gęsiej skórki, a jej wnętrze rozgrzewał żar http://www.budujemy.biz.pl/media/ Sama zadawała sobie to pytanie. - Przez wiele tygodni ciąży mieszkałam z ciotką ojca w Austin. Wszyscy myśleli, że wyjechałam do szkoły, ale w rzeczywistości robiłam kursy korespondencyjne i walczyłam z ojcem. Żądał, żebym oddała dziecko do adopcji, a ja za wszelką cenę chciałam je zatrzymać. W każdym razie moja ciotka oczywiście o wszystkim wiedziała, ale nie żyje od trzech lat. Nevada jeszcze bardziej zmarszczył czoło. - Jest jeszcze ktoś? - Jasne. Wszyscy, którzy pracowali tutaj w domu, mogli słyszeć moje kłótnie z sędzią. Oczywiście Lydia wiedziała. No, ale ona wie wszystko. - Więcej niż ty wiesz, przemknęło jej przez głowę. - A twoi przyjaciele? Shelby potrząsnęła głową i odgarnęła grzywkę z oczu. - Z tego, co wiem, nie. Nie mówiłam o tej historii nikomu, a ponieważ wyjechałam z miasta, jeszcze zanim ciąża stała się widoczna, nikt niczego nie podejrzewał. Wszyscy myśleli, że wcześniej wyjechałam do szkoły. Sądzę, że

bo w ogóle nie miała zamiaru wiazac sie z nikim... Mierzyła bardzo wysoko. Teraz oparła sie o framuge drzwi sypialni i znowu przed oczami staneły jej ich przystojne twarze. Ronnie. Sam. Benton... i inni... ale ¿aden z nich nie dotykał jej tak, jak Nick. ¯aden nawet w połowie mu nie dorównywał, ani jako Sprawdź siegajace nieba budowle. - Niemo¿liwe. To zbyt naciagane. Miałam wypadek. Mnóstwo osób ulega wypadkom. Zaczełam wymiotowac, bo mam wydelikacony ¿oładek, a moje nerwy sa w nie najlepszym stanie. To wszystko. Nie ma w tym nic niezwykłego - powiedziała, chcac przekonac sama siebie. Nikt nie ma zamiaru jej zabic. A jesli jednak jest inaczej? Nick znalazł parking i skrecił. Wyjał bilet z automatu i wjechał na podjazd, szukajac wolnego miejsca miedzy stojacymi samochodami. - Ale dlaczego ktos miałby chciec mnie zabic? - spytała. - Bo boi sie ciebie. Boi sie tego, co mo¿esz sobie przypomniec.