gorąco jak ona jego pocałunku, przyjęła to skwapliwie. Pocałował ją ponownie. Jeszcze długo

- Na przykład? - Żebyś nie wyzwał go na pojedynek - wyszeptała. - Kurkowa? Przytaknęła. - Nie boję się go. - A ja tak! Wiem, do czego jest zdolny. - Co on ci zrobił? Łzy napłynęły jej do oczu na samo wspomnienie. Alec jednak, mimo całej delikatności, był nieustępliwy. W końcu jej opór osłabł. - On... groził, że weźmie mnie siłą i da mi nauczkę, której nigdy nie zapomnę. A potem wyda mnie za jakiegoś okropnego człowieka. Nie chciałam, żeby taki był mój pierwszy raz, wolałam ciebie. Przykro mi, że cię oszukałam, ale widzisz, on zabrał mi wszystko. Nie mogłam pozwolić, żeby pozbawił mnie także i godności. Alec zacisnął usta bez słowa. Najwyższym wysiłkiem woli próbował zachować spokój. - Palcem cię nie tknie. Po moim trupie! - Właśnie tego chcę uniknąć. Nie wiesz, jaki jest zdradziecki. A ja to wiem! Zabił z zimną krwią człowieka. Właśnie dlatego chciałam się widzieć z Westlandem! Żeby Michaiła aresztowano! Żeby go powieszono! - A więc dlatego cię ściga? Żeby cię uciszyć na zawsze? Teraz wszystko nabiera sensu - mruknął w zamyśleniu. - Jeśli nadal pragniesz mnie opatrzyć, to przyznam, że ramię paskudnie mnie boli. Masz coś, czym można by je owinąć? - zapytał po chwili. http://www.beton-dekoracyjny.info.pl wam wyjaśnię. - Zgoda. Teraz zmykam, bo pewnie chcecie zostać sami. Ale uprzedzam, ta dziewczyna po prostu pieni się ze złości. Na twoim miejscu byłbym ostrożny. No i powiedz jej o Evie. To nie Lizzie Carlisle. Zniesie najgorszą prawdę. Alec drgnął. Nie lubił, żeby go pouczono, jak ma postępować z kobietami, lecz Rush zawsze był aż do bólu szczery. - No i nie rzucaj jej, jak to dotąd robiłeś ze wszystkimi innymi. Powiadam ci, ta dziewczyna to skarb. Lepsza ci się nigdy nie trafi. - Dobrze o tym wiem. - Rób, co chcesz, tylko jej nie rzucaj. Bo potrafi kopnąć jak koń, wierz mi - dodał kpiąco i się pożegnał. Alec zdjął frak i zamierzał wrócić do jadalni, lecz Becky go uprzedziła. - Czy lord Rushford już poszedł?

innym, niż mówiła. Została wprawdzie oszukana co do jej tożsamości, lecz rozumiała dlaczego. Wiedziała, że ludzie za plecami zarzucają jej dumę i wyniosłe pozy. Nawet Draxinger nazwał ją raz arogantką. Nie mogła więc mieć za złe pannie Rebecce Ward zręcznego wybiegu. Najwyraźniej rzekoma Abby chciała, żeby jej wysłuchano, i dlatego odwołała się do dobroczynnej działalności Parthenii. Była to przykra lekcja, ale podstęp panny Ward się powiódł. Parthenia wślizgnęła się Sprawdź pomoże? - Naprawdę, wasza wysokość? - Parthenia zwróciła się ku Michaiłowi z przyjaznym uśmiechem. Wybąkał coś, wytrącony z równowagi. Ale jadłospisy nie były jego mocną stroną. Uświadomił sobie nagle, że patrzy na swoją przyszłą żonę. Idealną żonę. Już na pierwszy rzut oka widać było, że jest zdrowa, dobrze wychowana i wysokiego rodu. Miała nieskazitelne maniery, a uroda zaimponowałaby nawet samemu carowi. Co więcej, małżeństwo z nią scementowałoby jego związki z elitą wigów. Postanowił wrócić do roli szczerego, prostego żołnierza, którą na co dzień odgrywał. - Proszę o wybaczenie, lady Parthenio, ale zupełnie się na tym nie znam. - Dokładnie tak samo jak ja - przyznał Westland. - Ależ, papo! - upomniała go żartobliwie, a potem spojrzała na Michaiła. - Czy wasza wysokość grywa niekiedy w karty?