odmawiaja ró¿anca. - Powinni zaczac. My, katolicy, uwa¿amy, ¿e to działa. Wsiedli do windy i zjechali na parking. Paterno zaprowadził Kylie do policyjnej furgonetki. - Rozumie pani, to nie jest normalna procedura. - Ale pan te¿ nie jest policjantem, który zawsze postepuje zgodnie z procedura, prawda? - Racja. Kylie spojrzała przez okno do srodka i zobaczyła swoja przyrodnia siostre. - Rzeczywiscie jestescie do siebie bardzo podobne - zauwa¿ył Paterno. - Niestety. Marla, z której twarzy zniknał makija¿, patrzyła na Kylie, mru¿ac oczy w przera¿ajacej, zimnej furii. Gdyby spojrzenie mogło zabijac, Kylie natychmiast padłaby trupem. - Chce jej pani cos powiedziec? Kylie tylko potrzasneła głowa. 468 - Wszystko zostało ju¿ powiedziane - stwierdziła. Nie http://www.beton-architektoniczny.info.pl Caleb był podłączony do aparatury rozmaitymi rurkami i przewodami i sprawiał wrażenie kogoś, kto jest jedną nogą w grobie. Jednak jego kiepski stan zdrowia nie był dla Katriny zaskoczeniem. Zaszokowała ją raczej wielka liczba religijnych wizerunków. Trzy nowe Biblie na stoliku przy jego łóżku, kilkadziesiąt przyczepionych do ściany obrazków Jezusa i świętej Marii, figurki Chrystusa stłoczone na okiennym parapecie i na stole, gdzie znajdowały się nie tylko jego grzebień, pudełko chusteczek higienicznych, szklanka z wodą i elektryczna maszynka do golenia, ale także miniaturowa szopka bożonarodzeniowa, chociaż do świąt było jeszcze z pół roku. Diabeł z pewnością nie miał tu na co liczyć. W pewnym sensie było to niesamowite. Co do Caleba, właściwie był u progu śmierci. Jeśli Katrina chciała przeprowadzić wywiad, a bardzo jej na nim zależało, to musiała się pośpieszyć, żeby nie ubiegła jej kostucha. - Pan Swaggert? - zagadnęła, budząc w nim popłoch. Podskoczył, a monitor nad jego głową na chwilę zwariował. Swaggert odwrócił wychudzoną twarz do gościa. - Nazywam się Katrina Nedelesky. - Powoli szła w kierunku łóżka, jakby starała się podejść bojaźliwego źrebaka. Jakby ten staruszek miał siłę uciekać. Zmusiła się do
- Oczywiście. - Shelby wypiła kolejny łyk soku. - Ale jeżeli potrzebujesz mnie w domu, to przyprowadzę ze sobą tego chłopca... - Och, nie, wszystko jest w idealnym porządku - odparła Shelby i przełożyła kabel telefonu, żeby móc wyjrzeć na basen. Powierzchnia wody przypominała szkło, odbijała błękit wczesnego porannego nieba. - Nie śpiesz się. - Odłożyła słuchawkę, wypiła resztę soku, a potem, wiedząc, że w domu nie ma nikogo oprócz niej, wybiegła na dziedziniec, zrzuciła piżamę i zanurkowała w basenie. Sprawdź wyciagneła reke, ale Monty błyskawicznie przyło¿ył lufe do główki Jamesa. - Ho, ho, ho. Nie chcesz chyba, ¿eby mózg tego małego zapaskudził winde, prawda? Kylie omal nie zwymiotowała. Dr¿ała na całym ciele, nogi sie pod nia uginały. Oblał ja zimny pot. - Jestes szalony - wyjakała. Monty wcisnał guzik najni¿szego poziomu i wyrwał dziecko z jej ramion. Próbowała mu je odebrac, ale wtedy pchnał ja na sciane. Dziecko krzyczało przerazliwie. - Albo grzecznie ze mna pójdziesz, Marla, albo zabije tego bachora na twoich oczach... nie, raczej zabiore go ze soba i nigdy sie dowiesz, co sie z nim stało, rozumiesz? Nie dowiesz sie, czy ¿yje, czy nie, czy mo¿e dla rozrywki torturuje go