astrologię?

Połączono go stosunkowo szybko – trafił na jego pocztę głosową. Zostawił wiadomość, że jest w Los Angeles i chciałby się spotkać. Następnie rozłączył się i zadzwonił do O1ivii. Jej także się nagrał. Kiedy się rozłączał, miał dziwne wrażenie, że jest obserwowany, że niewidoczne oczy śledzą każdy jego ruch. Omiótł cmentarz badawczym spojrzeniem, co chwila zerkał w lusterko, ale nikt go nie śledził, nikt mu nie towarzyszył. – Jesteś idiotą – powiedział sam do sobie i wyruszył na poszukiwanie czystego, taniego motelu. Jonas Hayes zaklął pod nosem. Był zmęczony. Padał z nóg. Poprzedniego dnia za dużo czasu poświęcił na ustalanie szczegółów w sprawie opieki nad córką Maren i właściwie nie zmrużył oka przed swoją zmianą. A teraz jeszcze zadzwonił Rick Bentz. – Cholera – mruknął. Z wielu powodów nie chciał do niego oddzwaniać. Poczekał do końca zmiany i dopiero kiedy od posterunku dzieliło go wiele kilometrów, wystukał numer, który podał mu Bentz. Odebrał po trzecim dzwonku. – Rick Bentz. – Ten sam Rick Bentz, który nie boi się śmierci? I wychodzi cało nawet z uderzenia piorunem? – zażartował, choć w głębi duszy wcale nie było mu do śmiechu. – Nie do końca, ale blisko. Złe wieści szybko się rozchodzą. – Plotka nie zna granic. A w erze Internetu, telefonów komórkowych, kamer na skrzyżowaniach i telewizji przemysłowej dosłownie wszędzie prywatność nie istnieje. Nawet http://www.bed-breakfast.pl/media/ – Gdzie jesteś? – zapytał, idąc na parking. – W Whitaker College. Fernando Valdez nie pojawił się ani na zajęciach, ani w pracy, ale liczę, że przyjdzie na wieczorny wykład. – Pracuje w Blue Burro, tak? – Owszem. – Byłeś już tam? – Nie. Ale byli chłopcy z LAPD. – Może jeszcze tam zajrzę. A potem wynajmę pokój w tej spelunie, którą ostatnio nazywasz domem – mruknął Montoya. – Jeśli znajdziesz Fernanda, zadzwoń. – Jeśli go znajdę. – Musi gdzieś być. Trzeba tylko szukać, myśląc jak ten dupek, a znajdziesz go. Myśl jak glina, człowieku. – Rozłączył się i cisnął torbę na tylne siedzenie. Mapa i GPS zaprowadzą go do Encino, a tam znajdzie knajpę Blue Burro.

Zobaczył ten lokal po dwudziestu minutach – kafejka na rogu, zupełnie jak na zdjęciu. Local Buzz, jak głosił szyld. Przed drzwiami stały dwa kontenery z gazetami, przy oknie czekały wysokie stoliki. Poszło za łatwo, pomyślał. Autor zdjęcia ściągnął go tu, nie bawiąc się w wyrafinowane gierki. Zaparkował w bocznej uliczce i wszedł do wnętrza, które wypełniał zapach świeżo Sprawdź – Masz adres? – Tak, ten sam, gdzie mieszkała za życia. Samochód pewnie sprzedano, ale nowy właściciel go nie przerejestrował. – Ciekawe dlaczego. – No właśnie. Może ktoś zrobił to celowo, a może jeździ nim po prostu ktoś z jej rodziny. – Sprawdzę. – Dobrze. Mam też coś o kilku astrologach imieniem Phyllis, ale nic konkretnego. Phyllis Manabi czyta tarota na Long Beach. – Montoya zmrużył oczy. – Mniej więcej piętnaście lat temu w Hollywood działała też Phyllis Terrapin. Wyjechała do Tucson, wyszła za mąż i już nie praktykuje. Jasne. – Nie powinieneś też mieć kłopotów z odszukaniem Alana Graya. Nadal jest grubą rybą w okolicy Los Angeles. Ma nową firmę, ACG Investments. Jest prezesem.