Jak mogło nie być – Nowy Ararat to przecież nie jakiś tam Petersburg. Tuż obok, o

Nie, to nie krew. To ciepłe, ciężkie krople deszczu zamykają mu na chwilę oczy. Kiedy je otwiera, niebo znowu jest puste. Deszcz wyrywa go z bezruchu. Ale nie ma siły biec, więc tylko podnosi kołnierz i poddaje się płynącym z nieba oczyszczającym strugom. Na rogu widzi samotną dorożkę. Pod podniesionym daszkiem śpi opatulony derką woźnica. – Obudź się! – krzyczy, szarpiąc go za ramię. – Już czas – szepcze do siebie. 1 jula 1845, dwudziesta pierwsza trzydzieści Adam Podhorecki zostawia za sobą skrzeczenie konsjerża i szczekanie jego suki, której ciężarny brzuch zwisa do ziemi. Wbiega po schodach na pierwsze piętro. Ciągnie za sznurek, dzwonek wpada w panikę. 17/86 W drzwiach zjawia się najpierw szczera http://www.ayoslo.pl – On mnie zabije. – Kto, Danny? Pomożemy ci... – Chcę umrzeć, mamo. Chciałbym położyć się i po prostu... umrzeć. – Nie mów tak! Jesteś młody, popełniłeś błąd. To wina tego człowieka. On cię w to wpakował, Danny. Nie rozumiesz? Manipulował tobą. A teraz powiedz mi, kto to jest. Proszę cię, Danny. Ale Danny wziął się znowu w garść. Słyszała jego nierówny oddech, a potem długie chlipnięcie, gdy wycierał nos wierzchem dłoni. – Nie mogę – powiedział w końcu, a jego głos brzmiał zaskakująco dojrzale, zaskakująco stanowczo. – Nie mogę ci nic powiedzieć, mamo. Nie jestem taki głupi. 30 Sobota, 20 maja, 6.35 Już wstał i krzątał się po pokoju, kiedy nagle umieszczony tuż przy łóżku stary aparat

Z bladej mgły, snującej się nad brzegiem, do trapu zmierzała masywna, czarna sylweta. Bieg długodystansowy Niedawnej więźniarce rzuciły się w oczy ręce mnicha, niespiesznie, spokojnie zakasujące rękawy habitu. Sens tego ruchu był tak oczywisty, że zmartwychwstała od razu przestała wdychać błogosławiony zapach życia i idąc za przykładem swej żwawej przyjaciółki w nieszczęściu, ile sił w nogach popędziła w kierunku trapu. Sprawdź – Wiesz – zażartowała – jest coś w policjantce z trupem pod werandą, co nie podoba się ludziom. I w końcu udało mi się zaimponować takiemu sztywniakowi jak Sanders. Teraz dowodzi Luke. Na pewno sobie poradzi. – Możesz się przeprowadzić. Zacząć od nowa gdzie indziej. – Nie, jeśli przyznam się do winy. Takie rzeczy trudno wyjaśnić podczas rozmowy kwalifikacyjnej. „Co pani uważa za swoją największą słabość?” „Eee, ostatnim razem, kiedy się wkurzyłam i byłam w stresie, zastrzeliłam pewnego faceta”. – Pokręciła głową z niesmakiem. – Dlatego chcesz się przyznać? – zapytał spokojnie Quincy. – Żeby ukarać się jeszcze bardziej? – Zabiłam człowieka! – Który cię zgwałcił i zastrzelił twoją matkę, a wszystko w ciągu czterdziestu ośmiu godzin. Syndrom stresu powstrząsowego. Stan dysocjacyjny. To nie są magiczne formułki,