rodzicami. Jeżeli postanowicie nigdy nie wspominać mu o nas, niech i

175 - Weźmiemy taksówkę - powiedział Rip. - Chciałbym odwieźć Millę bezpiecznie do domu, potem wrócę tą samą taksówką do siebie. - To bez sen... - zaczęła Susanna, ale szybko się zmitygowała. Spojrzała na Ripa tak dziwnie, że Milla już prawie upewniła się, iż jest wrabiana. - Nieważne - westchnęła lekarka. - Róbcie, jak sobie chcecie, ja muszę lecieć. Rip, zobaczymy się wieczorem, mam nadzieję. Pa! Złapała torebkę i pospiesznie wyszła. Kelner przyniósł kawę. Milla czuła się nieswojo, siedząc między dwoma mężczyznami i sącząc ze swojej filiżanki, podczas gdy oni milczeli, nie zaszczycając kawy nawet przelotnym spojrzeniem. Najwyraźniej zimna wojna trwała w najlepsze. True bardzo chciał odwieźć ją do domu, Rip bardzo nie chciał mu na to pozwolić. Milli wydawało się, że widzi, jak nerwy Ripa zaczynają puszczać, i zdecydowała, iż czas na wkroczenie do akcji. - Chwileczkę - powiedziała spokojnie. - Żaden z was nawet nie spytał mnie o zdanie. Jak na komendę spojrzeli na nią obaj. - Wybacz - Rip nie wyglądał na skruszonego. - Poczułaś się http://www.autokup.pl/media/ Pewnie gospodyni nie spodobałoby się to, że macał jej pościel i oglądał wszystkie kąty, ale on był ciekawy. Chciał ją poznać, wyczytać coś z zawartości szaf i z zapachów w mieszkaniu. Milla miała trochę dżinsów i innych spodni, luźnych koszulek - ale jej an43 233 garderoba składała się głównie z sukienek, spódniczek i delikatnych bluzek. Gdy przebrawszy się, zeszła po schodach, wyglądała naprawdę ładnie w bieli i w żółci. No i ta bransoletka z perłami oplatająca nadgarstek. Zdołała w jakiś sposób sprawić, że nawet opatrunek na szyi wyglądał jak część stroju, a nie przykra konieczność.

Nie spojrzał na nią od chwili, gdy w tak oryginalny sposób wyznał jej miłość. - Że cię kocham? Tak - westchnęła, popijając łyk kawy. Wyszło to jakoś sztucznie, Milla skrzywiła się i odstawiła kubek. - Tak, kocham cię. - Wystarczająco, by wyjść za mnie i urodzić mi dzieci? Milli Sprawdź 406 kominku. Na półkach stały liczne książki, dziecięce razem z beletrystyką dla dorosłych. Obok spoczywały rodzinne pamiątki zbierane przez lata: rozgwiazda, piłka baseballowa z nieczytelnym podpisem, zamknięta w pudełku z pleksiglasu, zdjęcia, pudełeczka... Zdjęcia. Milla rozejrzała się i stłumiła jęk. Justin jako tłuste niemowlę z jednym białym ząbkiem wyszczerzonym w uśmiechu. Z jasnymi włoskami sterczącymi prostopadle na wszystkie strony wyglądał jak dojrzały dmuchawiec. Małe grube stopki, rączki z rozkosznymi wałeczkami tłuszczu, różowe policzki. Na innym zdjęciu chłopczyk raczkował radośnie w samej pieluszce. Na kolejnym, już nieco większy, z małym kijem baseballowym. Na plaży, z wiaderkiem i łopatką, w czerwonej czapeczce z daszkiem. Kin-derbal urodzinowy.