I Kate, czyli problem.

mściwy i złośliwy. Na nadmorskim wybrzeżu fale piętrzyły się na wysokości sześciu metrów i rozbijały o falochrony niczym biała ręka karząca wyspiarzy, którzy mieli śmiałość osiedlić się tak blisko oceanu. Nawet moczary falowały jak melasa, gęste błoto podnosiło się i opadało w rytm podmuchów wiatru. Laura uwielbiała taką pogodę. Choć pewnie byłoby inaczej, gdyby nie była odizolowana od tęgo szaleństwa kamiennymi murami dużego domu. Odgłos deszczu przypominał stukot pinezek rzucanych na drewnianą podłogę, a grzmoty brzmiały jak trzask pękającego drewna. Jak na razie. Laura wiedziała, że będzie gorzej. Cały czas nasłuchiwała prognoz w radiu. Drzwi i okna dygotały pod naciskiem silnego wiatru. Szyby były zasłonięte deskami i oklejone taśmą. Przy oszklonych drzwiach na taras ułożyli na zewnątrz worki z piaskiem, a wewnątrz ręczniki i szmaty, w które wsiąkała woda, jaką wiatr zdołał wcisnąć do środka. To było jedyne miejsce w całym domu, o które się niepokoili. Kelly oglądała telewizję i bawiła się lalkami. Richard chodził z pokoju do pokoju, sprawdzając uszczelnienia. Potem wszedł http://www.autko-zastepcze.com.pl postawiła przed Lily talerz ze smażonymi kiełbaskami i popatrzyła na nią wyczekująco. – Wyglądają pysznie! – wykrzyknęła Lily. – Ale, mój Boże, nie dam rady zjeść trzech na raz! – Jest jeszcze więcej – zapewniła dziewczynka. – Chcesz do nich musztardę czy keczup? Kiełbaski były częściowo niedosmażone, ale smakowały całkiem znośnie, totez Lily zjadła je, demonstracyjnie okazując zadowolenie. Theo dopił kawę i oznajmił: – Będę w gabinecie na górze. Bea przygotuje lunch. W razie czego nie krępuj się i zawołaj mnie. A wy troje bądźcie grzeczni – dorzucił, spoglądając na dzieci.

Luke zacisnął szczęki. – Owszem, mamy. Jeśli Morris nie zajmie się tą sprawą, skontaktuję się z dziennikarzami. To będzie małe trzęsienie ziemi. Paru facetów w Langley będzie musiało polecieć. Tylko pomyśl: zabity senator, historyjka o hotelu i rządowy zabójca, który dostał świra. Morris będzie miał niezły pasztet. Właśnie to próbował mi powiedzieć Kondor. Ostatnia Sprawdź cofnęła się do swojej jaskini. Samotny książę-smok, który nie chce ocalenia. ROZDZIAŁ DRUGI Trzeba było zadzwonić do sklepu i złożyć zamówienie, pomyślała Laura, ładując produkty do wózka na zakupy. Ignorowała przyglądających się jej ludzi, zwłaszcza młodych mężczyzn, zdecydowanie zbyt młodych, żeby się z nimi umawiać. Uśmiechali się do niej zaczepnie. Tak, bez wątpienia dwuznacznie. Sprawdziła listę zakupów i podeszła do kasy. Teraz, pomyślała, widząc, jak wszyscy zbliżają się do niej, niczym skradające się koty na łowach. Nastolatek z miotłą zamiatał podłogę coraz bliżej. Kasjerka niecierpliwie jej oczekiwała, nie zwracając uwagi na kolejkę klientów. Inni bez skrępowania się na nią