– Do licha, to chyba moja oddana i kochająca żona.

Wyglądało to tak, jakby Kate naczytała się za dużo jego książek. Jednak to nie była literatura, tylko prawdziwe życie. Życie Kate. Zaczął się o nią bać. Dzięki badaniom, jakie przeprowadził, szykując się do ostatniej książki, wiedział, czego się spodziewać. John Powers jest jak Kondor. Kiedy sobie to uświadomił, poczuł ciarki na plecach. Przypomniał sobie, jak pieszczotliwie Kondor obchodził się z bronią. Jak strzelał. Co mówił o życiu. I o zabijaniu. John Powers przypomina Kondora, pomyślał jeszcze raz. Brakuje mu tylko jego poczucia sprawiedliwości i znajomości honorowego kodeksu. Jest maszyną do zabijania. Strach chwycił go za gardło. Oczami duszy zobaczył Kate w kałuży krwi. Obok Emmę z wyrazem agonii na ślicznej twarzyczce. Odwrócił się plecami do okna. John Powers mógł przecież przyjechać tutaj za Kate. Z tego, co powiedziała, wynikało, że miał na to czas. Mógł czekać na nie przed domem, dzwoniąc z komórki. Może teraz obserwować jego dom, śmiejąc się w kułak z nieudolnej próby ucieczki. Z bijącym sercem podszedł do biurka i wyjął magnum, przypominając sobie rozmowę z Kondorem. Uśmiechnął się ponuro. Był zadowolony, że ma właśnie jedenasto http://www.aranzacja-wnetrz.info.pl – To podstępna żmija, Richardzie. Jesteś zaślepiony i dlatego tego nie dostrzegasz. – Żałujesz, że nie wyszłaś za niego za mąż, prawda? Zwłaszcza teraz, kiedy zrobił się taki sławny i ma więcej forsy ode mnie. Kate postanowiła się bronić, mimo że miała rozdarte serce. – Jak możesz tak mówić? Jak to możliwe, po tych wszystkich latach ? – Dlatego tam pojechałaś, prawda? Aby powiedzieć mu, że zrobiłaś błąd, i wrócić do niego. – To śmieszne – rzekła sztywno. – Mówisz jak kabotyn. Nie mam zamiaru cię dłużej słuchać. Próbowała odejść, ale znowu ją zatrzymał, łapiąc za ramiona. – Dlaczego za mnie wyszłaś, Kate? Dla pieniędzy?

Zrobiło się późno, Francuska Dzielnica powoli zaczęła się wyludniać. John stał w cieniu po drugiej stronie ulicy, patrząc, jak w obskurnym barze powoli gasną kolejne światła. W końcu jego cierpliwość została wynagrodzona. Z baru wynurzyły się dwie sylwetki: mężczyzny i szopiastej blondyny. Pożegnali się przed wejściem i ruszyli w przeciwnych kierunkach. Sprawdź - Czy dobrze usłyszałam? - Tysiąc. Tyle gotów jestem zapłacić. Przez półtora miesiąca będzie pani przychodziła do nas trzy razy w tygodniu. Przy wspólnej kolacji pokaże pani 18 JEDNA DLA PIĘCIU chłopcom, jak zachowywać się przy stole, potem jeszcze kilka ogólnych wskazówek i będzie pani mogła iść do domu. Tylko tyle. - Pan chyba żartuje. - Od śmierci żony nie byłem bardziej poważny. Otworzył usta, jakby chciał coś wytłumaczyć, ale szybko zmienił zdanie. - Mam swoje powody. No więc, czy to panią