Matthew właśnie się podnosił, żeby pójść do toalety, kiedy

wyboru... Cofnął się do pokoju - było tam jeszcze goręcej niż przedtem, a kiedy wyciągnął rękę do Zuzanny, ta osuwała się właśnie na ziemię. Starał się nie oddychać, wiedział, że jeszcze trochę dymu w płucach, a żadne z nich się nie wydostanie, więc tylko złapał ją i pociągnął w stronę balkonu. I wtedy Flic zatrzasnęła drzwi. - Co ty wyprawiasz?! - Dym zatykał mu usta i nos, wypełniał gardło, drażnił oczy. - Co ty, do diabła, wyprawiasz?! Flic patrzyła na niego przez szybę z nieprzeniknionym wyrazem w oczach, zaciskając dłonie na z pewnością rozpalonej klamce. - Flic, na miłość boską! - krzyknęła Zuzanna, kaszląc. Trzymał ją blisko siebie, a wolną ręką walił w szybę, ale szkło także było gorące nie do wytrzymania. Wiedział, że słabnie. - Flic, otwieraj! - Flic, co robisz? - Imogen cofnęła się od krawędzi balkonu. - Otwórz! Flic nie odrywała dłoni od rozprażonej klamki - wiedziała, że musi znieść ten ból. - Imo, Zuzanna wie. Nikogo więcej nie będą słuchać, tylko ona jedna może nas wsypać. http://www.anatomiapalpacyjna.com.pl/media/ mówiła, że z początku wydało jej się to koszmarnym snem, a kiedy zorientowała się w sytuacji, było już za późno. - Wasze pokoje są obok siebie? - spytała detektyw Riley. - Tak... Ale niczego nie słyszałam. Bo gdybym... - Naturalnie - przerwał jej Malloy. - Zapytałam, czemu nie krzyczała. Myślałam, że może zakrył jej usta czy co... - Ale nie zrobił tego? - przerwała jej policjantka. - Powiedziała, że nie krzyknęła, bo była pewna, że to sen. - Flic się wzdrygnęła. - A potem to już tylko chciała go z siebie zepchnąć. - A jednak to dziwne - zauważył Malloy - że nie wołała o pomoc. 265 - Tak - przyznała Flic. - Ja bym krzyczała.

zabrano także i teraz, przerzuconą jak tobołek przez ramię strażaka, znoszono po drabinie na dół. Flic sprowadzono już wcześniej, a po niej Zuzannę. Na parapety i do wnętrza domu lały się silne strumienie wody, tak że po chwili był cały mokry. Kiedy spojrzał po raz ostatni na Cichy Pokój, zobaczył, że wszystko, co Karo tak bardzo kochała, zniknęło na zawsze. Sprawdź więc musisz bardzo uważać na to, co mówisz. — Być może nie wywarłaś na nim zbyt silnego wrażenia. Jak dotąd nie wspominał o tobie, za to dużo mówił o twoim ojcu. Najwyraźniej mieli wspólne zainteresowania. — Oczywiście — powiedziała Tempera, prawie zniecierpliwiona. — Czyżbyś nie wiedziała, belle-mère, że hrabia Vincenzo Caravargio posiada jedną z najsłynniejszych w całych Włoszech kolekcję rzeźb? Willa Caravargia pod Rzymem jest bardzo znana, prawie tak dobrze jak willa Borghese. Papa często o niej opowiadał. — Nie interesuje mnie, co on posiada, i jeśli spróbujesz opisywać mi te wszystkie posągi, zacznę krzyczeć! — powiedziała lady Rothley. — Obchodzi mnie tylko hrabia.