– Kim jesteś? – Agresja i bojowość w jej głosie.

skórzaną kurtkę i wyszedł. Prosto w ciepłą ulewę Luizjany. Gdy biegł do mustanga, krople deszczu rozbijały się o płytę parkingu. Otworzył drzwiczki zdalnie sterowanym kluczykiem. Przemókł i rozważał, czy nie pojechać do domu, do Abby, ale postanowił najpierw wpaść do biura i sprawdzić, czy wiadomo już coś w sprawie poszukiwań, które zlecił mu Bentz. Widział informacje o ostatnim morderstwie w Los Angeles i uznał, że nie warto czekać. – Cholera – mruknął, włączając wycieraczki. Bentz ma kłopoty, Montoya to wyczuwał. Ginęli ludzie w jakiś sposób związani z jego partnerem. Kałuże pobłyskiwały błękitem w świetle latarni. Włączył się do ruchu. Łamał wszelkie przepisy, myśląc o Bentzu w Kalifornii. Facet ściąga na siebie kłopoty. Chociaż to akurat nic nowego. Montoya już wcześniej wyczuł, że Bentzowi odbija, ale pod wpływem ostatnich wydarzeń zmienił zdanie. Bentz działa po omacku, ale w mroku kryje się coś groźnego i złego. Montoya z trudem opanował odruch, by samemu polecieć do Kalifornii. Ma w końcu zaległy urlop. Abby zrozumie, jak zawsze. Ale Bentz go nie zaprosił. Bałagan na zachodzie to jego prywatna sprawa. Zmaga się z przeszłością, przegania dawne demony. Gdyby potrzebował pomocy partnera, poprosiłby o to. http://www.activefood.pl co za bałagan. – Westchnął i wyczuła jego znużenie. – Zadzwoniła do mnie Lorraine, siostra przyrodnia Jennifer, z informacją, że widziała ją przed swoim domem. Przyjechałem tu i znalazłem zwłoki Lorraine. Morderstwo. – Boże drogi – szepnęła O1ivia. Jedną ręką przyciskała słuchawkę do ucha, drugą tuliła kołdrę do piersi. To niemożliwe. Nie! – Jennifer? – zapytała, choć w głębi serca znała już odpowiedź. Za tym wszystkim stoi Jennifer Bentz, nieważne, prawdziwa czy wyimaginowana, jawa czy sen. – Kto wie? Opowiedział jej wydarzenia tego wieczoru, a O1ivia, przerażona, słuchała uważnie, choć miała wrażenie, że na jej piersi zaciska się żelazna obręcz. Nie miała już wizji, nie widziała już zbrodni oczyma mordercy, nadal jednak przeszywała ją groza na myśl o tym, co wycierpiały zamordowane kobiety. Bentz opowiadał, że jego przyjaciel Jonas Hayes przyjechał z Los Angeles. Wyraził

– Moja żona. Mówiłem ci, że dzwoniono do niej z pogróżkami. A jeśli psychopata chce czegoś od niej? – Ale Jennifer czy też jej naśladowczym nie żyje, prawda? Sam widziałeś, jak się rzuciła do morza. – Wiem, wiem. – Jednak nie opuszczało go złe przeczucie. – Już to przerabialiśmy – przypomniał mu Hayes. – Petrocelli odebrała ją z lotniska. Sprawdź na parterze, weszła do schowka. Przez uchylone drzwi. Nie zostawiła ich tak, tego była pewna. A kochanek wyszedł przez garaż. Więc? Czyżby Kristi ich nie zamknęła, wychodząc do szkoły? Czasami się zacinają, ale... Po plecach przebiegł jej dreszcz strachu. Może naprawdę wcześniej słyszała, że ktoś był na dole? A może to tylko dżin? Jest trochę pijana, mąci jej się w głowie, ale... Oparła się o blat i nasłuchiwała, usiłowała myśleć rozsądnie. Dobry Boże, to mało powiedziane, że mąci jej się w głowie. Weszła od kuchni i nalała sobie wody. W powietrzu wyczuła zapach papierosa. Zapewne Ricka. Ile razy mu powtarzała, żeby palił na zewnątrz... I to z dala od werandy, skąd przeklęty smród wdzierał się podstępnie do domu. Ale Ricka nie było tu od dwóch dni... Znieruchomiała, jej wzrok powędrował w górę. Nic... A potem zaskrzypiała deska w podłodze. Rozległ się chrzęst szkła.