- Cześć, Larry, jak się masz - przywitał go Dane.

sobie fotografię Sheili. Wróciła do domu. Wzięła dziennik przyjaciółki i jej papiery, przyniosła na pomost. Chciałaby znaleźć w nim coś więcej. 372 Mimo wszystko nie dawała jej spokoju myśl, że Latham, zabijając pasierbicę, sam pozbawił się dochodu. Zaczęła przerzucać strony dziennika, koncentrując się na tych, które wcześniej tylko przejrzała. Zakupy z Cindy. Z malutką. Tak ją dziś nazwałam. Wściekła się. Tak ją przezywaliśmy, gdy byliśmy dziećmi. Powiedziałam jej, że malutka nie jest takim złym przezwiskiem. W końcu na mnie faceci wołali matoł. I to przy obcych. Już się na mnie nie złości. Zastanawiam się, czy Kels byłaby zła, gdybym teraz nazwała ją flądrą. Chyba ja to kiedyś wymyśliłam. A Dane? Nazywaliśmy go wodzem. Chyba on jeden miał prestiżowe przezwisko. Na tym wpis się kończył. Kilka stron dalej Sheila http://www.abc-budowadomu.net.pl w wysokiego ciemnowłosego mężczyznę o płonących oczach, zniewalających gestach, uwodzicielskim sposobie poruszania się. Powoli krok za krokiem zbliżał się do pięknej blondynki, a każdy jego ruch wydawał się przesycony... głodem. Ciemność za plecami Mary gęstniała coraz bardziej, lodowaty i śmierdzący oddech znajdował się już prawie tuż za nią. Nagle przestała myśleć o scenie rozgrywającej się w sąsiednim pokoju, gdyż pomyślała o samej sobie. Nadal nie miała siły wstać, lecz mogła poruszyć oczami, zmarszczyć brwi... Blondynka w sąsiednim pokoju zrobiła to samo, zaś Mary nagle uświadomiła sobie, że patrzy w zwykłe lustro, a nie w weneckie! Mimo niezgodności pewnych szczegółów, to ona w jakiś sposób była ową blondynką przy toaletce. I to za nią znajdował się mężczyzna w czerni, z płonącymi, demonicznymi oczami, grobowym

mrugając do Kelsey - ale mnie odprawiła. Grzecznie, lecz stanowczo. - Tak, to do niej podobne. Skądś to znam. - Ale przecież wyszła za ciebie. - Wyszła, ponieważ mnie lubi. Wyszła za mnie z litości, i to wszystko. Sprawdź A teraz? Opakowania po gotowym żarciu i puszki. To co, że przyjedzie policja? Szybko się wyniosą. Wyszedł z domu, nie zawracając sobie głowy zamykaniem drzwi. Nikt tędy nie chodził. W okolicy były tylko dwa budynki, poza tym tylko korzenie mangrowców i woda. W najbliższym domu mieszkał Angus Grier, który miał już dziewięćdziesiąt lat. A te dzieciaki, które wynajmowały drugi... rzadko bywały przytomne. Zresztą, gdyby nawet trafił się złodziej, proszę bardzo, niech sobie kradnie. Ponieważ odjeżdżając sprzed domu Andy Latham wiedział już, że jest innym człowiekiem.